W krajach, w których system prawny bazuje na prawie kontynentalnym można często spotkać się z niezrozumieniem w zakresie ograniczonej odpowiedzialności odszkodowawczej. W przeciwieństwie do tego, czego możemy dowiedzieć się z amerykańskich seriali, w życiowej praktyce pozostając na kontynencie Eurazji, ciężko byłoby znaleźć kraj, w którym pozwanie kogoś za doznane szkody mogłoby być szczególnym źródłem majątku. Poniekąd ma to swoje sensowne uzasadnienie – ustawodawca chce, żeby krzywda została wynagrodzona, a nie stała się źródłem korzyści.
Zarówno w Chinach, jak i w Polsce systemy te są do siebie zbliżone. W praktyce jednak stosunkowo często spotykamy się z niezrozumieniem w tym zakresie. Przygotowując pozew w Chinach zawsze prosimy Klienta o przedstawienie wszystkich kosztów jakich doświadczył na skutek nieudanej transakcji. W praktyce jest to często koszt demontażu wadliwych maszyn, utylizacja, kara umowna za niedotrzymany termin itp. Niestety często musimy weryfikować te oczekiwania, wskazując co w praktyce jest możliwe do odzyskania.
To czego w chińskiej sprawie sądowej możemy co do zasady oczekiwać w przypadku wygranej to koszt opłaty sądowej. Niestety, często może być to niewiele więcej, jeżeli koszty nie są dobrze uzasadnione, powiązane i udokumentowane. Jeżeli w sprawie jest to uzasadnione, a dokumentacja jest w porządku to można efektywnie domagać się np. kosztów magazynowania.
To co potrafi być bardzo dużym wyzwaniem to np. koszt pracy naszych pracowników. Pomimo tego, że takie koszty w postaci dodatkowej pracy bywają zdecydowanie uzasadnione i będące bezpośrednią, naturalną konsekwencją naruszenia drugiej strony – to ciężko jest to dobrze udokumentować. Jeżeli pracownicy co do zasady pracują w danym miejscu, a nie zostali zatrudnieni specjalnie do np. demontażu albo wizyt reklamacyjnych, to ciężko jest wykazać, że powstał jakiś dodatkowy koszt, albo strata zysku. To należy zakwalifikować jako utracone korzyści, tj. lucrum cessans (termin z naszej kontynentalnej terminologii prawniczej, w Chinach ze względu na naukę prawa bez korzystania z łaciny – raczej nieznany). W praktyce jednak wiemy, że taka sytuacja rodzi zaburzenia pracy, gdyż pracownicy nie mogą wykonywać zleconych im zadań, będących przedmiotem działalności pracodawcy, które to generującą zyski. Niestety, pogląd ten bywa czasami zaskakująco trudny do uargumentowania w Chinach.
Teoretycznie wszystkie koszty powinniśmy móc podzielić na damnum emergens – te, które faktycznie ponieśliśmy oraz te których nie ponieśliśmy, ale straciliśmy okazję na zysk – lucrum cessans. Dodatkowo straty możemy w polskim porządku prawnym podzielić na te, które są naturalną konsekwencją, oraz te, które nią nie są. Wszystko to potrafi się czasami wymknąć z ram i sprowadzać się do opinii partykularnego sędziego.
Żeby zrozumieć co do czego przypisujemy trzeba zerknąć na ustawodawstwo:
Podstawy w Polsce
Zgodnie z art. 361 polskiego kodeksu cywilnego, żeby przenosić odpowiedzialność musi wystąpić adekwatny związek przyczynowy. W praktyce oznacza to, że zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła. Dodatkowo naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.
Podstawy w Chinach
Art. 584 chińskiego kodeksu cywilnego stanowi, że w przypadku gdy jedna ze stron nie wykonuje zobowiązania umownego lub nie wykonuje zobowiązania umownego zgodnie z umową, co powoduje straty dla drugiej strony, całkowita kwota odszkodowania odpowiada całkowitym stratom poniesionym przez drugą stronę w wyniku naruszenia umowy, w tym zyskom, które druga strona mogłaby uzyskać po wykonaniu umowy; kwota ta nie może jednak przekraczać całkowitych strat, które strona naruszająca w momencie zawierania umowy przewidziała lub powinna była przewidzieć, że prawdopodobnie wynikną z naruszenia umowy.
Patrząc więc na opisane powyżej regulacje, należy stwierdzić, że prawnie wszystko jest bardzo podobne. Wskazane są zarówno faktyczne straty, jak i przypuszczalne zyski – wszystko w zakresie możliwości do przewidzenia. Jak widać, funkcją odszkodowania w sporach umownych jest raczej zrekompensowanie strat niewinnej stronie niż ukaranie strony naruszającej umowę. Straty bezpośrednie odnoszą się do strat poniesionych jako bezpośrednia konsekwencja naruszenia umowy. Straty pośrednie odnoszą się do utraty zysków (nie utraty przychodów), których oczekiwała strona poszkodowana oraz innych strat wtórnych lub ubocznych. W przypadku, gdy powód nie poniósł żadnej straty, nawet jeśli pozwany naruszył umowę, powód nie jest uprawniony do odszkodowania.
Nieco bardziej liberalny w tym zakresie jest CISG na podstawie swojego, słynnego poniekąd, artykułu 74. W praktyce jednak kluczowe znaczenie ma kraj pochodzenia sądu. Istotną kwestią nieporuszoną powyżej jest formalizm postępowania.
Konkluzje – za co dostanę pieniądze?
Postępowanie chińskie jest dużo bardziej sformalizowane, kontradyktoryjne i kładące nacisk na prekluzję dowodową. Nie wymaga szczególnej wyobraźni stwierdzenie, że szkody damnum emergens są dużo łatwiejsze do wykazania w materiale dowodowym, względem szkód lucrum cessans. Czasami mamy na to wpływ, zanim starty faktycznie wystąpią. Mając sprzęt do zdemontowania po użyciu go np. do budowy – mamy możliwość zdecydować, czy zrobią to nasi pracownicy, czy zlecimy to zewnętrznej spółce. W pierwszym przypadku tracimy pracę, którą pracownicy mogliby w tym czasie świadczyć. W drugim – pieniądze, które trzeba zapłacić z góry. Konkluzja z powyższego może być taka, że jeżeli jesteśmy mocno pewni swojej wygranej w sprawie – to może warto zainwestować, żeby później te pieniądze odzyskać. W praktyce każda sytuacja jest inna, więc wszystko może zależeć od tego jaki jest charakter strat.
Z drugiej strony – należy zdecydowanie wystrzegać się dorzucania do roszczenia głównego roszczeń słabych, źle udokumentowanych i możliwych do podważenia. Dorzucanie losowych, niepewnych, nieuzasadnionych kosztów z myślą „może się uda” to prosta droga do osłabiania pozwu i większego ryzyka procesowego. Jest to praktyka znana z polskich sądów (w mojej prywatnej opinii – zdecydowanie niekorzystnie wpływająca na cały system postępowania cywilnego).
Podsumowanie
Powyższe rozważania łączą się więc z nie odkrywczą konkluzją – to jakie straty dodamy do naszego pozwu każdorazowo zależy od bardzo indywidualnych czynników. Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie zmienne i decyzje podejmować świadomie, po dokładnym nakreśleniu stanu faktycznego. Przygotowując się do pozwu koniecznie trzeba zapytać prawnika o dobre decyzje. Najlepiej zadecydować się na to jeszcze w momencie podejmowania działań w zakresie ponoszonych kosztów likwidujących skutki działania nieuczciwego kontrahenta. Można wtedy świadomie zaryzykować lub nie dodatkowe środki, co może zaowocować lepiej zbudowanym pozwem.