Polscy przedsiębiorcy eksportując polskie towary do Chin, najczęściej decydują się na proste, nieprzetworzone produkty. Ciekawą i niewątpliwie obiecującą perspektywą rozwoju tego stanu rzeczy są kosmetyki, jednak ich sprzedawanie w Państwie Środka było dotychczas obwarowane skomplikowaną procedurą rejestracji składników, a sam środek podlegał kwestionowanym etycznie testom.
Nie zmienia to faktu, że obywatele Chin bardzo lubią kupować produkty do pielęgnacji skóry z Europy, a jednocześnie wydają na nie coraz więcej pieniędzy. Wartość tego rynku obecnie przekracza 299 miliardów RMB – czyli 178 mld PLN. Z perspektywy polskiej to absurdalnie gigantyczna kwota. Jednocześnie rynek ten nie stoi w miejscu, bo w zeszłym roku zanotowano 13% wzrost. Polskie kosmetyki mogą być jak najbardziej odpowiednie do stanięcia w szranki o udział w kwocie. Polskich środków chemicznych nie znajduje się często na półkach chińskich drogerii, chociaż z drugiej strony ewidentnie zauważalna jest ich obecność w sklepach internetowych, w których zaopatrują się Chińczycy, jak np. Taobao. Oznacza, że dużo osób trudni się eksportem tychże do Chin w drobnych ilościach, a więc już teraz istnieje pewien rynek zbytu. Polska ma bardzo wygodną pozycję z perspektywy potencjalnego zawalczenia o miejsce na rynku Państwa Środka. Kosmetyki z Europy są cenione, jako te z najwyższej półki – a jednocześnie Polska zdaje utrzymywać w Azji opinię kraju dbającego o image „eco-friendly”.
Kosmetyki to, po jedzeniu i lekach, produkty co do których standardów każde państwo chce mieć całkowitą pewność, ponieważ mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników. Rodzi to często konieczność obwarowywania produktów uciążliwymi regulacjami prawnymi, która w każdym kraju wyglądać mogą inaczej. Chiny są tutaj doskonałym przykładem. Dla osoby z Europy normą jest, że producenci kosmetyków z Europy walczą o pozycję firmy będącej najbardziej naturalną. Oznacza to, że przykładowo testowanie na zwierzętach może skutecznie wykluczyć produkt z rynku (pomijając fakt, że najczęściej w krajach zachodnich jest to zwyczajnie nielegalne). Zaskoczeniem może być wobec tego, ze w Chinach, aby zapewnić maksymalny poziom bezpieczeństwa każdego specyfiku – jeszcze w 2020 nie wolno było wprowadzać specyfików, które nie przedstawiły odpowiedniej dokumentacji potwierdzającej przeprowadzenie testów na żywych zwierzętach.
Kuszący rynek chiński często rozbijał zapał europejskich producentów o ten wymóg. Większość zachodnich marek nie może sobie pozwolić na naruszenie wizerunku nieetycznymi praktykami. Szczęśliwie, niedługo nie będzie to już konieczne. Rozporządzenie dot. nadzoru higienicznego nad kosmetykami (化妆品卫生监督条例[Huàzhuāngpǐn wèishēng jiāndū tiáolì]), 1 stycznia 2021 zostało zastąpione Rozporządzeniem dot. nadzoru nad kosmetykami (化妆品监督管理条例 [Huàzhuāngpǐn jiāndū guǎnlǐ tiáolì]) przyjętym na 77-ym posiedzeniu wykonawczym Rady Państwa w dniu 3 stycznia 2020 roku, które wprowadziło w zastały stan prawny nieco nowości.
W związku z konkretną przebudową systemu organ odpowiedzialny za legalizację leków – 国家药品监督管理局 [Guójiā yàopǐn jiāndū guǎnlǐ jú] w piśmiennictwie nazywany NMPA (od National Medical Product Administration) wydał dokument pod nazwą 化妆品注册备案资料规范 [Huàzhuāngpǐn zhùcè bèi’àn zīliào guīfàn], który to z kolei w art. 31 pierwszego załącznika od 1 maja 2021 r. ma umożliwić ucieczkę od obowiązku przedstawienia dowodu na przeprowadzone testy na zwierzętach. Przedstawione są dwa warunki, które sprowadzają się tak naprawdę do pozytywnego przejścia oceny i przedstawienia odpowiedniej dokumentacji z badań, do których może zostać wykorzystana dokumentacja z kraju w którym specyfik został wyprodukowany.
Pomimo powyższego, trzeba zaznaczyć, że możliwość ta nie dotyczy kosmetyków określonych wg. prawa jako „specjalnych”. Według omawianego wyżej rozporządzenia (art. 16) kosmetyki do koloryzacji, trwałej ondulacji, wybielania piegów, ochrony przeciwsłonecznej, przeciw wypadaniu włosów oraz kosmetyki, które mają nieznane dotychczas funkcje, to kosmetyki specjalne. Oznacza to, że chcąc je importować, bądź produkować w Chinach – nie obejdzie się bez testów na zwierzętach oraz trudniejszej i dłuższej procedury polegającej na rejestracji i obserwacji każdego ze składników. Pozostałe, nie wpisujące się w ten enumeratywny katalog, to „kosmetyki zwyczajne”.
Dodatkowo procedury testowania nie można uniknąć także, jeżeli kosmetyk jest wprost przeznaczony dla niemowląt lub dzieci; zawiera nowe surowce kosmetyczne lub nowe składniki, które są nadal objęte okresem monitorowania bezpieczeństwa; lub jeżeli aplikujący, jego przedstawiciel albo sam producent został wymieniony jako podlegający specjalnemu nadzorowi (NMPA prowadzi w tym celu osobną listę).
Zmiany dotyczą nie tylko możliwości testowania na zwierzętach, ale także generalnie obniżają restrykcje co do certyfikowania zawartości kosmetyków. Poprzednio bowiem, każda substancja będąca składnikiem danego produktu musiała być zarejestrowana na specjalnie prowadzonej liście NMPA. W tej chwili dzięki nowemu rozporządzeniu ogranicza się konieczność oczekiwania na przyjęcie rejestracji danej substancji oraz zaadaptowany został system notyfikowania NMPA. Nowe substancje są co prawda dokładnie obserwowane i przez okres trzech lat podlegają nieco surowszej ocenie – jednak i tak umożliwia to płynne zarejestrowanie swojego produktu w Chinach, bez konieczności oczekiwania na uzyskanie osobnych zezwoleń.
Ułatwienia te nie dotyczą jednak „specjalnych kosmetyków” które zostały wyżej wspomniane. Nie tylko muszą nadal być testowane na zwierzętach, ale także przed otrzymaniem zezwolenia na import do Chin będą musiały zostać odpowiednio zarejestrowane. Względem prawa obowiązującego jeszcze w zeszłym roku lista została jednak znacząco uszczuplona, uznając kilka grup produktów za niestanowiące poważnego zagrożenia. W grupie ryzyka nie są już wskazywane produkty do depilacji czy dezodoranty.
Z pozostałych kwestii warto zwrócić uwagę na to, że zgodnie z poprzednio obowiązującym rozporządzeniem produkcja i import kosmetyków wymagały dwóch licencji: na wytwarzanie kosmetyków wydawanej przez organ nadzoru jakości; oraz licencję sanitarną producenta kosmetyków wydawaną przez NMPA. Nowe rozporządzenie łączy te oba dokumenty, znacząco odciążając importerów i producentów pod względem uciążliwych obowiązków biurokratyzujących ich pracę.
Mając na uwadze przytoczone zmiany, bardzo łatwo zauważyć sporą liberalizację prawa. Nie jest to zmiana rewolucyjna, rozporządzenie dalej pozostaje w zgodności z dotychczasowymi założeniami regulacji tej dziedziny rynku – jednak prowadzi do bardzo korzystnej sytuacji dla przedsiębiorców, którzy chcieliby produkować kosmetyki w Chinach lub tam je importować. Jak zostało wskazane we wstępie, rynek jest naprawdę obiecujący – a polscy producenci kosmetyków należą do jednych z najprężniej działających w Europie. Kierunek ten niewątpliwie będzie się umacniał, a polskim firmom przyjdzie ze sobą rywalizować o sprzedaż na Dalekim Wschodzie.
Procedury zostały uproszczone, przed rozpoczęciem sprzedaży nie oczekuje się już pozwolenia dla każdego z nieznanych NMPA składników. Nowa substancja nie musi uzyskiwać zgody, a wystarczy ją jedynie zgłosić. Rejestracji także nie będzie już wymagać import kosmetyków zza granicy, gdzie były już badane, ponieważ wystarczającym środkiem w większości przypadków będzie zgłoszenie. Nie oznacza to jednak, że sprzedawać produkty kosmetyczne można całkowicie niefrasobliwie. Wiele aspektów funkcjonowania w Chinach, lub choćby samego importowania tam towarów łączy się z potencjalnymi zagrożeniami, których nieostrożny przedsiębiorca może nie zauważyć. Łączy się to z odpowiedzialnością na wielu płaszczyznach. Nowe rozporządzenie podnosi wysokość kar za nieprzestrzeganie wskazanych zasad do nawet pięciokrotności uzyskanych zarobków. Najlepszym pomysłem jest przed decyzją o rozpoczęciu działalności skonsultowanie się z kancelarią prawną specjalizującą się w prawie chińskim, która przygotuje opinię na temat możliwości konkretnej spółki do wejścia na dany rynek, a także oszacuje długość i koszty takiej procedury. Uproszczenie procedur przez nowe chińskie regulacje sprawia, że jest to o krok łatwiejsze – a więc koszt obsługi prawnej będzie także niższy. Przy tak obiecującym rynku, wydaje się to być rozsądną inwestycją.
Karol Czekałowski